Pułapki rozwoju duchowego oraz dlaczego warto prowadzić dziennik

Dziennik jest świetnym narzędziem do poznawania prawdy o sobie, co czyni go również jedną z najbardziej efektywnych (moim zdaniem) form terapii.

Samo pisanie jednak nie wystarcza. Pozwala “wywalić” z siebie wszystko, czego już nie chcemy lub stworzyć nowe wizje- ogólnie pomaga poczuć się lepiej.

Jednak by przyjrzeć się temu, co w naszym życiu nie działa jakbyśmy sobie tego życzyli i lepiej zrozumieć czemu tak się dzieje, warto jednak co jakiś czas czytać własne zapisy.
To odkrywcze i ułatwia dokonywanie zmian.

Na zapisanych stronach widać czarno na białym jakie sytuacje się powtarzają, jakie zachowania powielamy, jakie myśli i emocje temu towarzyszą- czy tkwimy ciągle w tym samym punkcie, czy może udało nam się poprawić/usprawnić w życiu coś, co przestało działać lub nigdy nie działało.

Praca nad redakcją książki, którą pisałam przez ostatni rok dzień po dniu przynosi mi interesujące informacje o zmianach w moim życiu i jakkolwiek często jest to praca trudna i niezwykle męcząca, bardzo mi również pomaga.

To chyba najskuteczniejsza terapia, jaką kiedykolwiek przeszłam, a doświadczenie mam na tym polu spore, bo problemów oraz cierpienia było w nim wiele.

Kolejne warstwy

Dzięki pisaniu dziennika zauważyłam, że co jakiś czas zamykam życiowe kręgi i jednocześnie odkrywam kolejne aspekty, czy też wymiary danej sytuacji i własnego jej postrzegania.

Miesiąc temu stojąc przy tarasie Grand Hotelu w Sopocie zapisałam:

Rok temu, o tej porze adoptowałam się do nowego życia we Wrocławiu, w tym roku robię coś podobnego w Gdańsku.
Na tym tarasie przy sopockim molo tańczyłam upalnego lata po maturze z Izą Trojanowską.

Rok temu byłam wrakiem człowieka i we Wrocławiu stawałam ponownie na nogi.

Znajoma ostatnio powiedziała:
– Ania, między Tobą rok temu, a Tobą dziś jest przepaść rozumiesz?
P R Z E PA Ś Ć. Dziś jesteś nowym, silnym człowiekiem!

Jestem świadoma tej przemiany, a jej pozytywne skutki odczuwam każdego dnia.
Rok temu trzęsłam się ze strachu (i innych emocji) wracając do domu, chodziłam w nim na paluszkach i ogólnie przeżywałam dramat istnienia, a dziś zwyczajnie jestem w nim sobą, taka jaka jestem i nie boję się tego.

Wyraźnie odczuwam wzrost wewnętrznej siły, wzmocnione poczucie własnej wartości, a ostatnio także samoakceptacji.

To nie była łatwa droga, ale ją przeszłam i pisanie dziennika (którym w tym roku podzielę się z czytelnikami w formie książki) odegrało w tych przemianach zasadniczą rolę.

Nie przypisuję sobie zasług- zawsze pozostaję wdzięczna Sile Wyższej i moim Duchowym Przewodnikom za opiekę, ale doceniam to, czego dokonałam.

Powtarzana lekcja

Mam paskudny zwyczaj “rozpędzania” się we wszystkim co robię do granic własnych możliwości.
Mimo, że zmieniłam i zmieniam ten zwyczaj w coraz to nowych aspektach życia, nadal głęboko w podświadomości umysłu drzemie chęć, by zrobić więcej i więcej i osiągnąć więcej, im szybciej tym lepiej“.
Mimo wzrostu poczucia własnej wartości, odrabianie tej lekcji wraca do mnie często.
Być może taka już konstrukcja ludzkiego losu?

Kilka dni temu dotarło do mnie jak łatwo dałam się ponownie „podejść” ego.

Wraz z kolejnymi zmianami, których doświadczam na ścieżce rozwoju duchowego zaczęłam wierzyć, że być może doświadczyłam duchowego przebudzenia i już powinnam znać wszystkie tajniki mistycznego świata energii- czyli być tam, gdzie nie jestem.

Zaczęłam zastanawiać się, czy faktycznie doświadczyłam duchowego przebudzenia– “skoro o tym myślę, to pewnie nie”- ta myśl nie dawała mi spokoju.

Z początku nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to już nie moje wewnętrzne duchowe przeżycia, ani głos serca, zadają pytanie ale ego szeptało

„jak to jeszcze nie doświadczyłaś tego, co z Tobą nie tak, na pewno robisz coś źle” (itd.)

I ja zaczęłam tego słuchać.

Kosztowało mnie to dzień wewnętrznego dramatu- byłam przeładowana absurdalnymi myślami i nie umiałam skutecznie odłączyć się od nich.

I bardzo dobrze, bo dzięki temu ocknęłam się i przypomniałam o tym, że

życie duchowe to w pełni świadome życie każdego dnia i w praktycznej rzeczywistości .

I wiem, że nie jestem w niej sama. Dziękuję Ci Jezu za Twoją opiekę
(moje przekonania w kwestiach wiary nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek religią- wierzę w to, co pozazmysłowo czuję i dostrzegam).

Przypomniałam sobie ile już dokonałam w ciągu ostatnich lat i o ile łatwiejsze i przyjemniejsze stało się moje życie (piszę o tym wszystkim w książce, która obecnie jest w redakcji).

Jesteśmy zapominalscy

Znów chciałam „ratować świat” zapominając o tym, co najważniejsze- o sobie, własnej miłości, akceptacji i zwyczajnej radości z życia.

Znów chciałam „stać się”, zamiast po prostu doświadczyć kim jestem i gdzie jestem w tym momencie życia.

Zadziwiające jak łatwo jest zgubić się na prostej drodze…

Dokonałam już wiele, a mimo tego ponownie chciałam iść dalej zbyt szybko zamiast „nacieszyć się tym, co jest” i sobą w nowej rzeczywistości.

Praca nad sobą to praca na całe życie-
dzień po dniu

Dużą częścią tej pracy jest akceptacja aktualnego stanu, własnych emocji, dążeń, motywów.
Akceptacja tego, że jesteś człowiekiem, łącznie ze swoimi wadami.

„Postęp, nie doskonałość. Zdrowienie to podróż, a nie cel podróży” (cytat z materiałów AA)

Tak często zbyt surowo sami siebie osądzamy.

Po co?

Negatywne opinie o sobie samym i złe słowa skierowane do siebie rodzą niepokój.
Negatywna rozmowa ze sobą to rozdwojenie i konflikt- to rodzi cierpienie.

Czy naprawdę tak źle sobie życzysz, że sam siebie ranisz?

Tu i teraz

Wielu z nas podoba się pomysł, że istnieje lepszy świat- teraz poza naszym zasięgiem, ale jeśli będziemy właściwie postępować, uzyskamy możliwość wejścia do niego.

Goniąc za odwiecznym marzeniem o „lepszym życiu gdzieś TAM- nikt nie wie dokładnie gdzie i co to za życie” ponownie zapomniałam, że to które płynie przeze mnie jest tu i teraz.

Żyję w praktycznej rzeczywistości dnia dzisiejszego i to w niej chcę odnajdywać sens i znaczenie mojego istnienia.

Wszelkie odkrycia na drodze rozwoju duchowego mają być wcielone w każdy mój dzień, jego znój i radości, które niesie.
W przeciwnym razie to żaden rozwój, a raczej jego zaprzeczenie.

Nigdy, przenigdy nie poddawaj się

Masz tyle odwagi, aby nie zadowalać się małym i wygodnym i sięgać po marzenia? Wiesz co to znaczy nigdy przenigdy nie poddawaj się?

Czy masz tyle siły, by nie dać się znieczulić, omamić i nie uwierzyć w cudze i własne historie o tym jak to się nie da?
O czym marzysz?
Szukasz ograniczeń, czy rozwiązań do realizacji marzeń?


Ania Stan nie przestawaj marzyc

Ja szukałam swojego Świętego Graala przez większość dotychczasowego życia.
Emocjonalnie bolało to często tak bardzo, że ból stawał się fizyczny.
Ile razy miałam dość tej “wspinaczki pod prąd”, chciałam poddać się i żyć zwyczajnie!
I nigdy się nie poddałam.

Poddać się to takie podwójne zaprzeczenie- nic nie ma sensu

Są czasy spokoju i niepokoju, czasy małych i dużych odkryć i czasy rozpaczy bez dna z powodu braku odkryć i urozmaicenia lub nadmiaru urozmaicenia i odkryć.

Są czasy ogromnej radości, które nazywam surfing Mavericks , bo są tak wspaniałe, że żadne słowa tego nie mogą opisać i są czasy, kiedy z tych gigantycznych fal spadasz na beton roztrzaskując sobie twarz z hukiem i mlaśnięciem rozbryzgujących się tkanek…

Super hero! Kto inny pozbierałby się po takim upadku?

Każdy z nas tak ma.
Jak to mawiał mój znajomy “jesteś wyjątkowy jak każdy inny”.
To prawda.

Każdy z nas ma dar i ma coś szczególnego do zaoferowania światu.

Droga do odkrycia co masz do zaoferowania światu, co masz do zaoferowania sobie, to takie bycie super bohaterem.

To nie jest łatwa droga, bo wymaga odwagi.

Odwagi do tego, żeby żyć, żeby nie zadowalać się małym i wygodnym, żeby nie dać się znieczulić i żeby szukać własnego Świętego Graala.
I nigdy przenigdy nie poddać się.

Jak myślisz, że jesteś już na dnie, że jest tak źle, że niżej i gorzej nie da się, zapewniam Ciebie, że da się niżej i da się gorzej.
Jest następne dno.

Ale jest też Twoja siła. Mega siła. Jak przetrwałeś jedno dno, poradzisz sobie z następnym, jeśli się zdarzy.

Nie wiesz ile w Tobie siły dopóki być silnym to jedyny wybór jaki masz.
Nigdy, przenigdy nie poddawaj się.

Nie wierz we wszystko, co słyszysz i widzisz wokół, nie daj się omamić.

Bądź sobą. Nie uciekaj. Czasami po prostu schowaj się na moment.
W końcu i super bohater musi kiedyś odpocząć.

Nigdy nie poddawaj się i nie przestawaj marzyć i szukać rozwiązań.
Lepiej zrobić, spróbować i wyciągnąć naukę niż nigdy nie spróbować i całe życie zastanawiać się jak to mogłoby być.


Aldous Haxley, George Orwell i inni wiedzieli, że żyjemy w Matrixie.
Nie daj się zwieść.

Inni mówią Tobie, jak ma wyglądać Twoje życie. Dlaczego?
Bo nie mają pojęcia jaka jest recepta na życie i sami nie wiedzą, co zrobić ze swoim.

Żyj własnym życiem. I tak już żyjemy w pudełku. Po co masz wpasować się w następne pudełka, żeby dopasować do tego co Ci inni powiedzieli?

Każdy w coś wierzy.
Przeszłam długą i bardzo krętą drogę w departamencie duchowość.
Chciałam wiedzieć wszystko.
Właściwie to była bagnista i czasami śmierdząca ścieżka przez ciernie i tak przez nie przedzierałam się do czasu…

…aż w zeszłym roku zdarzył się cud.

Ania zaprosiła mnie na specjalne spotkanie jej wspólnoty. I tam ten cud zdarzył się.
Teraz wierzę, że Bóg istnieje i życie z Nim w sercu jest łatwiejsze, bo już nie muszę wiedzieć wszystkiego.
Nie muszę zastanawiać się, co jest prawdziwe, w pewne rzeczy po prostu wierze. W wierze jest potężna siła.
O tym też kiedyś opowiem…
Teraz wiem co jest ważne.
I nigdy nie jestem sama.

Miłość jest ważna, radość jest ważna.

Kontakt z drugim człowiekiem jest ważny.

Życzliwość jest ważna.

Bliskie i silne relacje z najbliższymi ludźmi są ważne.

A co z resztą? Reszty przecież i tak nie znamy.


Nie ma wielu rzeczy, których możesz być pewien.

Ale jedna jest. TY wybierasz. TY decydujesz!
Ty, nikt inny tylko Ty właśnie masz prawo wybierać jak chcesz żyć.
To jest prawo, które czyni Ciebie silnym, korzystaj z niego obficie!

Ty masz za zadanie, zrozumieć co mówią Tobie Twoje emocje i zrobić z tego użytek. To jest dla Ciebie jedyna prawdziwa informacja, bo nie pochodzi z zewnątrz. Pochodzi od Ciebie. Prosto z serca.

To TY decydujesz w co wierzysz. To TY decydujesz na co Cię stać.

Ty masz za zadanie ustalić własne priorytety w danym momencie życia i dokonać wyborów zgodnie z tymi priorytetami.

Ty dokonujesz oceny informacji, które pochodzą z zewnątrz i jak zrobić z nich użytek.

Nie wszystko, co słyszysz, widzisz, czytasz ma dla Ciebie znaczenie. Zamknij uszy, oczy i usta na soczystą porcję gigantycznego tortu kłamstwa zwanego informacją w naszych czasach.

Wybierz  świadomie w co wierzysz.
Czy to Ciebie ogranicza, smuci, męczy, drażni, czy dodaje Ci skrzydeł?

To tak jak z Twoimi własnymi ciężkimi i gnębiącymi myślami.

Rozwód  z nimi i koniec.

Nie masz wyjścia, jeśli chcesz wieść radosne życie – musisz co najmniej umieć odseparować się od własnych myśli, szczególnie tych oceniających. Włącznie z myślami oceniającymi siebie samego.

Ocena, tendencja, uprzedzenie, osąd- to dramat ludzkiego gatunku.
Do niczego nas nie prowadzą. Może do psychoanalityka.

Nie dajmy się rozdzielić. To nie miejsca są ważne, ludzie są ważni.

Ludzie- my i więzi między nami są ważne. Więzi zbudowane z bezpośredniego kontaktu. Tak uczymy się i tak się rozwijamy.
To też nasze źródło radości.

Nauczmy się używać internetowego świata od nowa, świadomie.

Bądź człowiekiem i szukaj dobra w sobie i innych ludziach.
Domniemania to nasza zagłada.
Ucieczka w przeszłość i strach przed przyszłością to nasza zagłada. Chciwość też.
Kto powiedział, że dla wszystkich nie wystarczy?

Wystarczy dla wszystkich. Czy Ty wierzysz, że to prawda, czy wierzysz w ograniczenia?

Czy widzisz, jak dużo już masz w życiu, czy zazwyczaj widzisz czego nie masz?
Porównujesz się z kimś, czy marzysz o czymś, co JESZCZE nie jest Twoim udziałem?

Wdzięczność za to, co masz to Twoja siła stwórcza, pozwala okiełznać strach przed przyszłością.
Oczekiwanie w postawie “należy mi się”, ale “nie jestem zadowolony z tego, co mam” to destrukcja.
Życie będzie nie tylko łatwiejsze, ale też przyjemniejsze, kiedy nauczysz się wdzięczności i cierpliwości.

Radości starczy dla wszystkich.
Radości życia nam bardzo teraz brakuje.

W dzisiejszych czasach, kiedy to “internetowa medialność” osiągnęła rozmiary globalnej bomby psycho-socjologicznej, tym bardziej tej radości potrzebujemy.
I to zadanie dla każdego z nas- odnaleźć w swoim życiu radość i dzielić się nią z innymi!

Ta mega bomba już wybuchła i nas globalnie zatruwa.
Obserwujemy mutacje psychologiczno-społeczne, ale nie każdy z nas dostrzega dramat mutantów.
Pewnie, że nie bo wszyscy powoli stajemy się zmutowani.

Zastanawiałeś się kiedyś czemu tak paskudnie się czujesz przeglądając, co dzieje się na facebooku?

Każdy stał się teraz ekspertem od tego jak dobrze żyć i publikuje radosne zdjęcia oraz mądre cytaty lub powiedzonka ubrane w kolorowe fejsbukowe kwiatuszki pachnące kłamstwem na kilometry.

Ja rozmawiam z ludźmi. Tymi samymi, co to te morały, mądre cytaty i odjazdowe zdjęcia publikują.

I co?

I okazuje się, że ich rzeczywistość nie jest taka jak na tych kolorowych obrazkach, które obwieszczają publicznie.

Jest trudna, często brudna i nierzadko niemal kompletnie pozbawiona radości.
Jak zabrać się do egzekucji mądrego cytatu we własnym życiu to naprawdę niewielu z nich nie ma pojęcie.

Nie daj się oszukać, żyj własnym życiem, nie przestawaj marzyć i wierz we własne siły.

Masz wystarczająco dużo odwagi i siły, żeby niemożliwe stało się możliwe.

Nigdy, przenigdy nie wątp w siebie i nigdy się nie poddawaj!