Zaklinacz rzeczywistości

“Przedsłowie”

18 lipca 2021

Prawda, czasem jest smutna, jako ludzie jesteśmy… coś jakby “elastyczni”…
Są tego minusy, ale jest też przecież i pozytywny aspekt- możemy wybrać w każdej sytuacji- możemy wybierać lepiej nie tylko dla siebie, ale i dla innych.

Sama dobrze wiem, że to bardzo trudne, czasem wręcz wydaje się niemożliwe- wskrzesić w sobie coś pozytywnego, kiedy człowiek ma dość, jest zmęczony, czy chory, ma doła lub przeżywa tragedię.
W bardzo ciężkich chwilach łatwiej złapać się najprostszego rozwiązania, czyli kości.

Ale można spróbować na taką kość popatrzeć, powąchać ją i dać sobie chwilę (może i dłuższą) zanim człowiek zareaguje, ona nie musi zadziałać w ten sam sposób, jak na obrazku…

22 – 24 lipca 2021

Tarapaty

Od dwóch dni jest mi niemiłosiernie zimno, głównie w głowę, nawet czapka nie pomaga. Być może to przemęczenie.
Tak, czuję się zmęczona. Staram się robić lepiej, tworzyć wokół lepszy świat, być dobra, pielęgnować w sobie światło, gdy na zewnątrz zaczyna panować mrok.
To światłem chcę się dzielić, wystarczy nam brudu.
Czasem jednak potrzebuję odpocząć, chcę uciec, uciekam, nie da się daleko, wracam, dopada mnie negatywny aspekt ludzkiej rzeczywistości, którą tak wielu z nas nadal przetwarza… Jest mi niedobrze, nie mogę jeść, śnią mi się paskudne rzeczy, jest mi zimno. Chcę odpocząć.

Uciekam w pracę, lubię to robić, kiedy pracuję jest mi łatwiej, łatwiej przymknąć oko na to, co sercu niemiłe, łatwiej wskrzesić radość i uśmiech, nawet w odpowiedzi dla gbura.

Kiedy jestem sama absurd działań rządowych i pandemicznej historii sprawia, że zbiera mi się na wymioty (dosłownie), plastikowe worki na śmieci i nasza bezmyślność  mnie dobijają. Ruszam się, tu mnie nie dościgną. Ciało ma dość, jest mu zimno, to i owo  boli, pewnie jest też głodne, ale jak mam jeść, kiedy jestem pełna powyżej czubka głowy? Ciało trzęsie się, jest zmęczone.
Potrzebuję odpocząć i śnić o kolorowych tęczach.
Nie umiem spać, a kiedy przysnę śnią mi się zazwyczaj paskudne koszmary…

To, na czym skupiam uwagę, istnieje

Znowu zapomniałam, że życie to przygoda i spoważniałam, zmęczenie nie zawsze jest najlepszym przyjacielem człowieka. Cieszę się, że właśnie sobie o tym przypomniałam.
Dziękuję Ci Jezu Chryste, ufam Tobie.
To światło jest we mnie, niech mnie prowadzi.

Raz po raz otrząsam się z durnych myśli, z myśli brudnych i nieładnych.
Mogę to zrobić, każdy może, choć czasem to niezwykle trudne.

Przyglądam się im.
Wiem, że kiedy doprowadzę się gdzieś na skraj warunków bytu, myśli stają się bardziej dramatyczne, trudne i szybko formują stada.
Głodna, zmęczona, przemarznięta, słyszę, jak tworzą chmary paskudnych, mrocznych scenariuszy rzeczywistości, ale przecież wiem, że to tylko strach.
Być może właśnie dlatego sprowadzam się do tych skrajności, żeby się z tymi strachami mierzyć raz po raz i nie dać im wygrać, nie lubię się bać nieoczekiwanego, choć to akurat jest w życiu pewnikiem…

Nie lubię też, żeby ktoś decydował za mnie, a już na pewno nie rząd.

Stronię od wiadomości- oczywistej pułapki strachu.

Od dłuższego czasu nie wierzę już w badania i prognozowane scenariusze naukowe, wierzę za to, że to, w co wierzę istnieje w moim życiu.
Dlaczego?
Zwyczajnie obserwuję to w przeróżnych objawach własnej codzienności.
Czemu więc nie miałabym tworzyć obrazów, które zamiast strachu przynoszą radość?

Szukam w życiu spokoju. I tak zbyt często dopada mnie wewnętrzny huragan.

Zakładam różowe okulary, ale staram się patrzeć ponad nimi, kiedy trzeba.
Kiedyś tego nie potrafiłam, różowość przesłaniała widoczność, czasem to dobre, czasem bolesne.
Całe szczęście, jedno do dziś się sprawdza- to, co prawdziwe w treningu sportowym, działa też w innych obszarach życia – praktyka czyni mistrza.

Wznawiając trop wiary- czuję, że bierzmowanie (które „stało się” właściwie  przypadkiem- przecież dopóki nie miałam zostać matka chrzestną bratanka, wcale o nim nie myślałam), jest obok urodzin, jednym z najważniejszych wydarzeń w moim życiu.

Wierzę i ufam coraz mocniej, to dużo lepsze niż ciągle się czegoś bać lub być na coś złym.

Nauka o tym jak można dystansować się do własnych i cudzych myśli też pomaga.
Bogu dziękuję za sport i za jogę. Pomagają mi być lepszą dla siebie i w stosunku do innych.

26 lipca 2021

Transient

One of the first learned words coming to Australia, Gold Coast to be specific.
Nothing lasts too long, things change quickly.
It took me many travels to kind of comprehend it though…
I don’t think I could ever understand it and live in peace with the fleetingness in life without the faith.

31 lipca 2021
AU Gold Coast, kolejny bezpodstawny lockdown

The story lives on the exponential function- you feed it giving it a base larger than 1 and the story grows, you replace it with a number smaller than 1 and it starts dying.

Stado

Owce poszły, jedna za drugą, niestety, barany idą za nimi, nawet nie zdając sobie z tego sprawy…

To, co karmię, żyje.

Przykro mi oglądać i słuchać jak zatracamy się w pandemicznym dramacie, nawet, gdy wydaje nam się, że jesteśmy przeciw niemu. Nadal o tym mówimy, wieść płynie w eter  jednocześnie pozostając bytem sztucznie podtrzymywanym przez nasze głosy, niezdolnym do życia, gdy się zamkniemy.
Jeśli tylko każdy z nas skupiłby swoje codzienne wysiłki na przykład na tym, co daje mu tego dnia radość, nie na tym czego się boi, czy przeciw czemu walczy…

Spróbuj skoncentrować się DZIŚ na tym, co przynosi Tobie radość.
Co to jest? Czy mogę odnaleźć źródła radości w codziennych czynnościach?
Może niektóre z tych czynności trzeba wyeliminować, jeśli to możliwe?

Telewizji nie oglądam od około jedenastu lat, radia słucham w samochodzie tylko wtedy, kiedy jest audycja pełna żartów i śmiechu lub gdy grają muzykę, która mnie cieszy.

Emocji wokół tematu, który smutkiem, strachem lub gniewem zawieszamy nad sobą od ponad 1,5 roku jest dużo.

Strach jest najsilniejszą i najbardziej podsycaną przez media i rządy emocją, w jej gąszczu łatwo się zatracić, łatwo zgubić siebie samego, siebie nawzajem. Gniew jest jej pochodną.
Obie znam świetnie, towarzyszą mi całe życie.
Zastąpienie ich radością to ogromny wysiłek, bo kiedy przyjdą, bezlitośnie palą żywcem wszystko we mnie.

Staraj się przezwyciężać strach, nie pozwól mu Tobą zawładnąć.

Stroń od tak zwanych wiadomości, czyli od wszelkich mediów- to one sieją wśród nas największy terror i niezgodę, przecież tym właśnie żyją.

Nie mówię nic nowego, to przecież nie jest specyfika „naszej” ery- dajcie im chleba i igrzysk powiedziano już dawno temu…

Nie bój się własnego zdania, ale uważaj- jeśli wynika ono ze strachu, a gniew jest jego pochodną, bądź czujny.

2 sierpnia 2021

Totalitaryzm Totalitarianism

Dosięgnął również Australii.

Rząd, w demokratycznej wizji, ma być powołany do ochrony społeczeństwa godzącego się na ustanowienie rządu w tym właśnie celu.
A co dzieje się teraz?
Widzimy co.
Rządy na całym świecie wykorzystują sytuację związaną z „nową” chorobą, żeby nam coraz szybciej i mocniej dokręcać śrubę.

Na pewno mają w tym cel. Słuszny? Nie wiemy.
Ochrona planety? Może.
Sprostanie wyzwaniom dla ekonomii przy kolejnych lockdownach? Może.

Ale czy lockdowny są słuszne?

Tyle jest teraz pytań bez jednoznacznych odpowiedzi…

Jedno jest dla mnie pewne – nie dajmy się podzielić.
Nie wiemy do czego na to wszystko doprowadzi, ale w kupie siła.
Razem mamy siłę sprawczą, podzieleni, nie mamy żadnej siły.

3 sierpnia 2021

I let my inner light shine on

Od dwóch dni na zewnątrz panuje lekka ciemność, chmury zasnuły niebo, od oceanu powiewa martwym glonem i zdechłą rybą. Wilgoć jest wszędzie, jest po prostu ponuro.
Gdy taka aura przedłuża się w trakcie kolejnego pieprzonego lockdownu, trudniej o optymizm. Wiem, jak to jest w Polsce, mroczna pogoda nie pomaga trzymać pionu…
Ale kto nie będzie go trzymał dla mnie samej, jeśli ja tego nie zrobię?

Nie jestem religijna, ale wierzę w boską moc i czuję się zaopiekowana.
Jeśli wierzysz w siebie i własną siłę, to też wiara.
Wiara jest potężną siłą.

Dziś, mimo kolejnej nocy krótkich i niespokojnych snów zaczynam znów czuć i widzieć wewnętrzne światło. Lubię to uczucie.

Dziś będę nazywać rzeczy po imieniu, dziś wierzę w logikę, którą ja odczuwam, jako logiczną. Dziś nie mam o czym rozmawiać z ludźmi, którzy pozostają zbyt głęboko w temacie pt. szczepionka i mają fantazyjny, jak dla mnie pomysł, że jeśli wszyscy się zaszczepimy totalitarny terror rządów (czytaj- dotkliwe restrykcje) skończy się i wszystko wróci do normy.

Nie mam ochoty rozmawiać z tymi, którzy publikowanymi statystykami usprawiedliwiają nierząd rządów. Nie mam ochoty wyjaśniać czego sięga moje zrozumienie obecnych zdarzeń, ani się z tego tłumaczyć.

Pozornie nie do końca pozostaje to w linii z tym, co opublikowałam wczoraj- nie dajmy się podzielić, ale czy na pewno?

Nie potępiam nikogo z nas, jakiekolwiek mamy poglądy, ale muszę czasem otworzyć wentyl i być ze sobą samą szczera.
Przecież niemożliwym jest, żeby zawsze zgodzić się z każdym.

Jeśli popatrzysz na mnie krzywo i stwierdzisz, że mi odbija, uśmiechnę się i być może przyznam Tobie rację. W końcu nie ma co się szarpać o kość, której żadne z nas nie dostanie, a wyścig do smyczy i kagańca mnie nie interesuje.

Dziś mam dość sloganów, w tym moich własnych głoszących rób swoje i nie przejmuj się tym, co dzieje się na około, a jednocześnie co innego nam pozostaje?
Wyjść samemu  na ulicę i zaprotestować w pojedynkę? To raczej naiwne jak również bezcelowe.

Więc dziś będę robić swoje i dziś znajdę radość oraz małe radości i postaram się nie dać zmartwieniu pola szansy.
Tak mi dopomóż Bóg.

Wyszłam i znalazłam radość, znalazłam pokrewne dusze.

Czasem bywa, że przeżycie dnia w dzisiejszych czasach wymaga wzmożonego wysiłku.

Potrzebujemy siebie nawzajem.

Ludzie wrażliwi w czasach burzliwych zmian

Przbodźcowani

Każdy człowiek odczuwa emocje, jednak nie każdy odczuwa je w ten sam sposób.

Są ludzie, którzy są uwrażliwieni mocniej niż przeciętnie- empaci.
To również ja- my odczuwamy wszystko dużo intensywniej niż inni ludzie, także cudze emocje.

Emocje to energia, która po prostu istnieje, a ja ją czuję. Nie potrafię wybierać co czuję.
Mogę za to decydować, jak reaguję na odczuwane emocje.

Czasem jednak o tym zapominam- przecież winą za kiepskie samopoczucie łatwiej jest obarczyć kogoś innego niż zdystansować się do niewygodnych emocji, które odczuwam oraz myśli, które z nimi przychodzą.

Czasem mam cięższy dzień, bywa, że naprawdę ciężki. Rzadko jednak przyczyną są zdarzenia, a raczej to, że w głowie kipi mi od natłoku myśli niepotrzebnych, niechcianych, męczących.
Nie raz znalazłam się w tej kipieli, przyczyny były różne, skutek jednakowy- po prostu wydawało mi się, że jest tak źle, że więcej nie zniosę, nie wytrzymam i już nie dobrnę do końca dnia…
Jednak zawsze kiedy zbliżyłam się do tej niebezpiecznej granicy, następował jakiś zwrot na lepsze. Nawet, jeśli był to po prostu życzliwy uśmiech nieznajomego człowieka napotkanego na ulicy.

Co by się stało gdybym nie dała sobie tej szansy, poddała się i przestała “brnąć” przez kolejne godziny ciężkiego dnia lub przez kolejne dni ciężkich okresów?
Jutro mogłoby już się dla mnie nie wydarzyć.

Mam nadzieję, że każdy z nas potrafi znaleźć w sobie siłę, żeby nie tylko przebrnąć przez trudny czas, ale i wyjść z tego z nowymi lekcjami i w końcu podniesionym czołem.

Odnalezienie tej siły jednak nie zawsze jest łatwe. Ja wierzę w opiekę Siły Wyższej, i że nie będę wystawiona na więcej niż mogę znieść.
Czasem muszę tylko wycofać się w odpowiednim momencie- wycofać własny umysł, uspokoić myśli, a gdy to nie wystarczy, zmienić okoliczności, w których przebywam.

„Nie obniżamy lotów myślenia, wznosimy się ponad nie”

Im trudniejsze emocje, tym więcej myśli, im więcej myśli, tym te emocje mocniejsze i tym silniej identyfikujemy się z nimi. Taka spirala może kręcić się długo, aż do bólu.

Czy poczucie przytłoczenia brzmi dla Ciebie znajomo?

Mam na to swój sposób:

Kiedy czuję się przytłoczona po prostu zaczynam odejmować wszystko, co NIE dzieje się w danej chwili.

Nie rozpamiętuję przeszłości, i tak jej nie zmienię. Nie wybiegam też myślami w przyszłość – jeszcze tam nie jestem, nawet jeśli to przyszłość oddalona tylko o godzinę.

Czasem zapominam jaki spokój oraz efektywność w codziennym życiu wynika ze skupienia na danej chwili i jedynie na tym, co akurat robię.

Jak na ironię, poczucie przytłoczenia pomaga mi przypomnieć sobie o tym.

Wtedy czuję się tak źle, że nie mam innego wyjścia- zaczynam obserwować własne myśli zamiast ślepo za nimi podążać, staram się akceptować, że są, skupić na oddechu i tym, co robię w danym momencie.
To pomaga mi uspokoić się i wyciszyć umysł.

Jak już odejmę wszystko, poza tym, co jest w danym momencie, często okazuje się, że przychodzą do mnie odpowiedzi na pytania i rozwiązania problemów, z którymi wcześniej nie mogłam sobie poradzić. Sprawy stają się chociaż trochę prostsze, a sytuacja, choćby trudna, nie taka zła, jak mi się zdawało.

Gniew, a poczucie przytłoczenia

Gniew jest dla mnie emocją najtrudniejszą do odczuwania.
Często idzie w parze ze strachem.
Razem wiążą paskudne supły na jelitach, plączą z nimi żołądek i ogólnie sprawiają, że wszystko mnie przerasta, przytłacza, zaczyna się wylewać przez czubek głowy…

W ubiegłym tygodniu czułam tego dużo.

Mimo narzędzi, które znam- medytacji, pływania, treningu siłowego, modlitw, oddechu, spacerów, zimnych kąpieli, podróży w znane i nie-znane, rozmów, izolacji i pisania, gniew nie ustawał, a ja miałam wrażenie, że za chwilę coś we mnie eksploduje i wyleje się na zewnątrz.

Dopiero, kiedy poczułam się wykończona, przypomniałam sobie, że jeszcze nie spróbowałam jednego-
przestać starać się zmienić to, co odczuwam i przyznać otwarcie, że nie mam na nic siły, muszę odpocząć, odizolować się od wszystkiego.

Przypomniałam sobie, że mogę przestać „stawać na wysokości zadania” wykonując codzienne obowiązki.
Wytłumaczyłam, jak się czuję i usunęłam na bok (dokładnie zamknęłam się sama w aucie i przestałam robić cokolwiek).

Emocje opadły, a wraz z nimi poczucie przytłoczenia i bezsilności. Popłynęły łzy. Wreszcie przyszedł spokój i odzyskałam klarowność myśli.

Gniew nie jest „zły”, przynosi zmiany, często pozytywne, ale te mają miejsce dopiero, gdy ucichnie.
Często wzmaga też moją kreatywność- pisanie przynosi ukojenie, nawet jeśli na początku miałyby to być głównie przekleństwa, w końcu zaczyna przebijać się przez nie moja wewnętrzna prawda.

Emocje, które odczuwam, nie zawsze są moje

Jeszcze nie tak dawno, pomyślałabym, że ten gniew, czy strach odnosi się jedynie do mojego obecnego życia- na przykład powodowany jest przez traumy, które w sytuacji „zapalnej” wypłynęły właśnie na zewnątrz lub przez silne zmęczenie.

Później zorientowałam się, że czuję także cudze emocje- na przykład ludzi z bliskiego otoczenia, tych, z którymi rozmawiam lub po prostu osób, z którymi jestem w jakiś sposób związana.

Teraz wiem także, że gniew lub strach to emocja, która może odzwierciedlać to, co dzieje się w większym wymiarze– globalne zjawiska i zdarzenia na Ziemi, którym towarzyszą niespokojne nastroje społeczne.

Burze przynoszą zmiany, często zmiany pozytywne.

Musimy tylko przetrwać te burze i dać sobie szansę, żeby jutro było lepsze. Czasem, żeby jutro w ogóle się wydarzyło…

Jeśli jesteś człowiekiem mocno wrażliwym, masz też siłę, by temu sprostać. Pamiętaj o niej.
Szukaj jej i ją pielęgnuj!

Cytat „Nie obniżamy lotów myślenia, wznosimy się ponad nie” pochodzi z książki “Strażnicy istnienia”, Eckhart Tolle , Patrick McDonnell