„i tylko taką mnie ścieżką poprowadź…”

Moją własną ścieżką, wyznaczaną przez szlaki, które są prawdziwe dla mnie, w zgodzie z moim sercem.

Kiedy złapię się na porównywaniu z kimkolwiek innym, dostrzegam jak łatwo w ten sposób stracić z oczu cel i zgubić własną drogę.
Porównujemy się z innymi, gdy nie jesteśmy pewni samych siebie, nieprzekonani o własnej wartości.

Głęboko wierzę w to, że każdy z nas może wnieść do życia swojego i innych wiele dobrego, ale nie przez kopiowanie tego co robią pozostali, ale właśnie przez poszukiwanie własnej ścieżki, własnej prawdy.

W kółko słuchamy tych samych sloganów, właściwie każdego dnia, po czym powtarzamy sobie nawzajem, równie często, nie zastanawiając się już nad ich sensem i prawdziwością.

Przez lata starałam się powielić schematy, które sądziłam, że są słuszne- na przykład w odniesieniu do zdrowia, czy biznesu.

…jedz tylko zielone warzywa, jedz mięso-potrzebujesz białka i B12, nie jedz tyle mięsa, pij więcej zielonej herbaty- zdrowa jest, przestań pić tyle zielonej herbaty powoduje osteoporozę, trening musi być poprowadzony tak, żeby przyszli na niego ci, którzy chcą schudnąć- tak przyciągniesz klientów, tylko masaże tą metodą są skuteczne, nie możesz uczyć języka, bo go znasz- musisz ukończyć kurs i zrobić papiery, w przeciwnym razie nie sprzedasz swoich usług itd.

Słuchanie tego wszystkiego niezmiennie okazywało się podążaniem fałszywym tropem.
Zresztą, zbyt wiele tego wokół i to nas szalenie obciąża.
Po prostu nie da się iść każdym z “tropów”…

Ja miałam to szczęście, że moje próby powielania przyjętych “wzorców” stały się dla mnie w końcu tak bolesne, że już nie mogłam ich kontynuować.
Musiałam zacząć szukać własnych ścieżek do tego trzeba było najpierw sobie zaufać i w siebie uwierzyć.
“Nikt nie mówił, że będzie łatwo”, jak mawia Michał- mój trener jeździectwa.

Proces trwa, a ja odkrywam kolejne warstwy poznania życia, a wraz z nimi nowe jego barwy.
Im dalej idę, tym bardziej chcę słuchać głosu serca, wierzę, że tam znajduję kontakt z Siłą Wyższą.
Gdy oddalam się od siebie, odczuwam “ból pozornej separacji”- separacja jest złudzeniem umysłu, jednak ból potrafi być wyjątkowo żywy.
Nie warto wierzyć we wszystko, co podpowiada nam własny umysł.
Czasem trzeba go wycofać.

“Dokonuj własnych wyborów, kształtuj własne życie”- tak, i ja się z tym zgadzam, ale czym kierujesz się dokonując tych wyborów?
Czy to jedynie kopia cudzych (lub Twoich starych) przekonań, czy Twój własny głos?

C-szaleństwo, obecnie dotyka w jakiś sposób każdego miejsca na Ziemi i większość jej mieszkańców.
Czasy są burzliwe, informacji coraz więcej, a chaos, które powodują coraz większy.
Dobrze zastanów się czego i kogo słuchasz.

Łatwo poddać się zbiorowym negatywnym myślom głoszącym na przykład nadchodzącą katastrofę.
Czy i Ty chcesz dolać oliwy do tego ognia?
Jeśli nie, wsłuchaj się w swój wewnętrzny głos, każda inna droga może być zwyczajnie niebezpieczna, nie tylko dla Ciebie.

Wierzę, że razem możemy stworzyć nowe terytoria zbudowane na miłości, zrozumieniu, szacunku, wolne od osądu i domniemywań.

Moja codzienna mantra i modlitwa:
Pokój, radość, zdrowie, szczęście. Miłość.
Do siebie samego najpierw.

Wiem, że takie słowa brzmią “łatwo”, a przynajmniej znajomo, słyszymy je często, jednak mimo tego, zazwyczaj ich nie słuchamy.
By stały się prawdziwe, muszą być wcielane w najdrobniejsze detale tego, co robię, co Ty robisz każdego dnia.
W każdy Nasz czyn w praktycznym codziennym życiu, które dzielimy z innymi.

Nasz umysł jest potężny, chcę więc, by wierzył, że zasługuję na miłość własną, na zdrowie, na spokój, że mogę spełnić swoje marzenia.
Ile razy mam sobie to powtarzać?
Tyle razy, ile trzeba, żebym uwierzyła.
I znów, gdy zapomnę.

Ludzie wrażliwi w czasach burzliwych zmian

Przbodźcowani

Każdy człowiek odczuwa emocje, jednak nie każdy odczuwa je w ten sam sposób.

Są ludzie, którzy są uwrażliwieni mocniej niż przeciętnie- empaci.
To również ja- my odczuwamy wszystko dużo intensywniej niż inni ludzie, także cudze emocje.

Emocje to energia, która po prostu istnieje, a ja ją czuję. Nie potrafię wybierać co czuję.
Mogę za to decydować, jak reaguję na odczuwane emocje.

Czasem jednak o tym zapominam- przecież winą za kiepskie samopoczucie łatwiej jest obarczyć kogoś innego niż zdystansować się do niewygodnych emocji, które odczuwam oraz myśli, które z nimi przychodzą.

Czasem mam cięższy dzień, bywa, że naprawdę ciężki. Rzadko jednak przyczyną są zdarzenia, a raczej to, że w głowie kipi mi od natłoku myśli niepotrzebnych, niechcianych, męczących.
Nie raz znalazłam się w tej kipieli, przyczyny były różne, skutek jednakowy- po prostu wydawało mi się, że jest tak źle, że więcej nie zniosę, nie wytrzymam i już nie dobrnę do końca dnia…
Jednak zawsze kiedy zbliżyłam się do tej niebezpiecznej granicy, następował jakiś zwrot na lepsze. Nawet, jeśli był to po prostu życzliwy uśmiech nieznajomego człowieka napotkanego na ulicy.

Co by się stało gdybym nie dała sobie tej szansy, poddała się i przestała “brnąć” przez kolejne godziny ciężkiego dnia lub przez kolejne dni ciężkich okresów?
Jutro mogłoby już się dla mnie nie wydarzyć.

Mam nadzieję, że każdy z nas potrafi znaleźć w sobie siłę, żeby nie tylko przebrnąć przez trudny czas, ale i wyjść z tego z nowymi lekcjami i w końcu podniesionym czołem.

Odnalezienie tej siły jednak nie zawsze jest łatwe. Ja wierzę w opiekę Siły Wyższej, i że nie będę wystawiona na więcej niż mogę znieść.
Czasem muszę tylko wycofać się w odpowiednim momencie- wycofać własny umysł, uspokoić myśli, a gdy to nie wystarczy, zmienić okoliczności, w których przebywam.

„Nie obniżamy lotów myślenia, wznosimy się ponad nie”

Im trudniejsze emocje, tym więcej myśli, im więcej myśli, tym te emocje mocniejsze i tym silniej identyfikujemy się z nimi. Taka spirala może kręcić się długo, aż do bólu.

Czy poczucie przytłoczenia brzmi dla Ciebie znajomo?

Mam na to swój sposób:

Kiedy czuję się przytłoczona po prostu zaczynam odejmować wszystko, co NIE dzieje się w danej chwili.

Nie rozpamiętuję przeszłości, i tak jej nie zmienię. Nie wybiegam też myślami w przyszłość – jeszcze tam nie jestem, nawet jeśli to przyszłość oddalona tylko o godzinę.

Czasem zapominam jaki spokój oraz efektywność w codziennym życiu wynika ze skupienia na danej chwili i jedynie na tym, co akurat robię.

Jak na ironię, poczucie przytłoczenia pomaga mi przypomnieć sobie o tym.

Wtedy czuję się tak źle, że nie mam innego wyjścia- zaczynam obserwować własne myśli zamiast ślepo za nimi podążać, staram się akceptować, że są, skupić na oddechu i tym, co robię w danym momencie.
To pomaga mi uspokoić się i wyciszyć umysł.

Jak już odejmę wszystko, poza tym, co jest w danym momencie, często okazuje się, że przychodzą do mnie odpowiedzi na pytania i rozwiązania problemów, z którymi wcześniej nie mogłam sobie poradzić. Sprawy stają się chociaż trochę prostsze, a sytuacja, choćby trudna, nie taka zła, jak mi się zdawało.

Gniew, a poczucie przytłoczenia

Gniew jest dla mnie emocją najtrudniejszą do odczuwania.
Często idzie w parze ze strachem.
Razem wiążą paskudne supły na jelitach, plączą z nimi żołądek i ogólnie sprawiają, że wszystko mnie przerasta, przytłacza, zaczyna się wylewać przez czubek głowy…

W ubiegłym tygodniu czułam tego dużo.

Mimo narzędzi, które znam- medytacji, pływania, treningu siłowego, modlitw, oddechu, spacerów, zimnych kąpieli, podróży w znane i nie-znane, rozmów, izolacji i pisania, gniew nie ustawał, a ja miałam wrażenie, że za chwilę coś we mnie eksploduje i wyleje się na zewnątrz.

Dopiero, kiedy poczułam się wykończona, przypomniałam sobie, że jeszcze nie spróbowałam jednego-
przestać starać się zmienić to, co odczuwam i przyznać otwarcie, że nie mam na nic siły, muszę odpocząć, odizolować się od wszystkiego.

Przypomniałam sobie, że mogę przestać „stawać na wysokości zadania” wykonując codzienne obowiązki.
Wytłumaczyłam, jak się czuję i usunęłam na bok (dokładnie zamknęłam się sama w aucie i przestałam robić cokolwiek).

Emocje opadły, a wraz z nimi poczucie przytłoczenia i bezsilności. Popłynęły łzy. Wreszcie przyszedł spokój i odzyskałam klarowność myśli.

Gniew nie jest „zły”, przynosi zmiany, często pozytywne, ale te mają miejsce dopiero, gdy ucichnie.
Często wzmaga też moją kreatywność- pisanie przynosi ukojenie, nawet jeśli na początku miałyby to być głównie przekleństwa, w końcu zaczyna przebijać się przez nie moja wewnętrzna prawda.

Emocje, które odczuwam, nie zawsze są moje

Jeszcze nie tak dawno, pomyślałabym, że ten gniew, czy strach odnosi się jedynie do mojego obecnego życia- na przykład powodowany jest przez traumy, które w sytuacji „zapalnej” wypłynęły właśnie na zewnątrz lub przez silne zmęczenie.

Później zorientowałam się, że czuję także cudze emocje- na przykład ludzi z bliskiego otoczenia, tych, z którymi rozmawiam lub po prostu osób, z którymi jestem w jakiś sposób związana.

Teraz wiem także, że gniew lub strach to emocja, która może odzwierciedlać to, co dzieje się w większym wymiarze– globalne zjawiska i zdarzenia na Ziemi, którym towarzyszą niespokojne nastroje społeczne.

Burze przynoszą zmiany, często zmiany pozytywne.

Musimy tylko przetrwać te burze i dać sobie szansę, żeby jutro było lepsze. Czasem, żeby jutro w ogóle się wydarzyło…

Jeśli jesteś człowiekiem mocno wrażliwym, masz też siłę, by temu sprostać. Pamiętaj o niej.
Szukaj jej i ją pielęgnuj!

Cytat „Nie obniżamy lotów myślenia, wznosimy się ponad nie” pochodzi z książki “Strażnicy istnienia”, Eckhart Tolle , Patrick McDonnell